Quantcast
Channel: Pasja vs. Praca » Sport
Viewing all articles
Browse latest Browse all 2

Obok-Olimpiada, czyli gdzie ma rację, a gdzie się myli pan Korwin-Mikke

$
0
0

Janusz Korwin-Mikke powiedział, że paraolimpiada jest jak turniej szachowy dla niepełnosprawnych umysłowo. Wywołało to głośny szum oburzenia. Mam biegunowo inny światopogląd od pana Janusza, ale to zdanie jest według mnie prawdziwe. Jak przyłożyć do tego chłodną logikę, to naprawdę tak jest. Pan Janusz Korwin-Mikke powiedział również, że telewizja powinna pokazywać tylko i wyłącznie super-sprawnych-cyborgów, a nie inwalidów. I to jest już według mnie prawdziwa głupota. Na to powinno być skierowane ostrze oburzenia. Fakt, że inwalida jest inwalidą nie jest przecież bluźnierczy. Ludzie zareagowali jednak odwrotnie. Oburzyło ich to, że inwalida jest inwalidą, a nie zanegowali faktu, że telewizja powinna pokazywać jedynie najlepszych.

Społeczeństwo pragnie perfekcjonizmu. Funkcjonuje dogmat, że tylko ktoś niezwykły może być pokazywany i oklaskiwany. Taka filozofia powoduje, że ludzie nie chcą oglądać pojedynku średniaka z innym średniakiem. Pan Janusz również całym sercem wyznaje ten dogmat. Dyskusja między nim a społeczeństwem dotyczyła tego, czy paraolimpijczycy to prawdziwi mistrzowie, czy to prawdziwi najlepsi. Społeczny dogmat nobilitacji sukcesu wpadł tu w pułapkę. Praktycznie oznacza on dokładnie tą samą ideologię, o której mówi pan Janusz, ale teoretycznie wstyd się do tego przyznać. Kuriozalnym wybrnięciem z sytuacji było udawanie, że paraolimpijczycy to nie są ludzie ułomni.

Amerykański pisarz, Kurt Vonnegut wymyślił opowiadanie o wynalazcy, który tworzył roboty sportowe. Wszyscy wyśmiewali pomysł wynalazcy. Na co komu roboty trafiające bezbłędnie z każdej pozycji do kosza w koszykówce, czy do dołka w golfie. Niemniej roboty zrobiły oszałamiającą karierę, a wynalazca stał się miliarderem, ponieważ jego roboty podpisały wiele lukratywnych kontraktów reklamowych. Opowiadanie było napisane wiele lat temu, a od tej pory jest tylko gorzej. Sport zawodowy nie ma już nic wspólnego z życiem normalnego człowieka. To fabryki robotów. Ludzi to jednak kręci.

Nie wiem czy moje przesłanie jest jasne. Dlatego podsumuję. Nie tylko uważam, że paraolimpiada to piękny i szlachetny pomysł, ale uważam, że piękniejszy i szlachetniejszy od zwykłej olimpiady. Widzimy tam prawdziwym sportowców i prawdziwych ludzi. Ludzi, którzy są słabi, ułomni, ale którzy potrafią z tą ułomnością wygrać. I potrafią się przy tym dobrze bawić. W świecie, w którym pan z „Sianokosów Małych”, przestaje kibicować „Gwardii Sianokosy Małe” a zaczyna „Realowi Madryt”, w świecie, w którym przykładem sportowca nie jest wujek, który był najlepszym oszczepnikiem w regionie, a celebryta-cyborg-piłkarz, paraolimpiada to taki mały powrót do normalności. To dowód na to, że sport jest po to aby miło spędzać czas, a nie po to żeby sprzedawać dezodoranty czy telefony komórkowe. I jeszcze dodam, że to my sami decydujemy o tym, czym jest sport. Mamy tu wybór. Naprawdę można wyłączyć telewizor kiedy są tam cyborgi, a włączyć kiedy są inwalidzi. A najlepiej w ogóle wyłączyć telewizor i pokibicować np tym, co biegną w biegu ulicznym. Zadziwić się tym jak wielu z nich ledwo biegnie, tym, że każdy biegnie inaczej i każdy jakoś tak krzywo. Zadziwić się tym jak wiele radości im to daje. I pomyśleć, że samemu też można tak spróbować. Można też się wkurzać na to, że bieg korkuje miasto i człowiek „kochający sport” może nie zdążyć na mecz w telewizorze.

PS. W aktualnym numerze miesięcznika „Bieganie” (wrzesień 2012) jest relacja pewnego ułomnego amatora z wygranego maratonu. Maraton nie był za prestiżowy, a ten amator to ja :)


Kategoria: Pasyjne Tagged: Olimpiada, Sport

Viewing all articles
Browse latest Browse all 2

Latest Images

Trending Articles